Przejdź do głównej zawartości

Droga Przyjaciółko...


Droga Przyjaciółko, 

Kiedy dowiedziałam się o złośliwcu przeżyłam szok. Miliony myśli kłębiły się w mojej głowie. Prawdziwa bitwa myśli dobrych ze złymi. Każda wizyta w centrum onkologii, czekanie na badania, wyniki to kolejne kilogramy w dół. Owszem, marzyłam o zrzuceniu zbędnych kilogramów ale zdecydowanie miałam na myśli aktywność fizyczną a nie stres, który temu wszystkiemu towarzyszył. 

Wiadomość o chorobie to szok nie tylko dla mnie. Z moją chorobą muszą się zmagać najbliżsi – mąż, rodzice, babcie, przyjaciele i znajomi. Nie wszyscy wiedzą jak się zachować, co powiedzieć.
Część znajomych zwyczajnie urywa kontakt. Mimo wszystko mam nadzieję, że dlatego, że trudno jest im się przełamać i nie wiedzą co powiedzieć, a nie dlatego, że i tak za mną nie przepadali.
Inni pytają wprost – czego oczekuję. To chyba najlepsza postawa z możliwych.
Najbardziej nie lubię współczucia, przerażenia w głosie i lamentu. Nie lubię użalania się nad sobą i kiedy inni mówią mi jaka jestem biedna. Nie lubiłam tego słuchać w kontekście pracy mojego męża, nie lubię i teraz. Wtedy czuję się chora. Wtedy zaczynam mieć wątpliwości i zadaję sobie za dużo pytań.
Ja będę zdrowa. Innej opcji nie ma. Leczę się i nie jest to łatwa droga ale dam radę. JA BĘDĘ ZDROWA.
Chcę żyć normalnie. Zapominać, że złośliwiec gdzieś tam się kiedyś pojawił. Cieszyć się z każdego dnia i żyć pełną piersią – jedną i drugą. Chcę tańczyć, zwiedzać świat, wychowywać dzieci i żyć.
Jeżeli chcesz mi pomóc, po prostu bądź ze mną. Wspieraj. Wierz bardziej ode mnie, że będzie dobrze, bo wtedy mi będzie łatwiej wierzyć, że dam radę.
Znajdź czas na kawę lub na telefon i pogadaj ze mną o niczym i o wszystkim. Co zmajstrowały dzieci, gdzie widziałaś fajny sweter lub jaki nowy przepis wypróbowałaś ostatnio.
Staraj się nie mówić o chorobie – wiem, jak wielu ludzi choruje – spotykam ich regularnie w poradni, w szpitalu, wysłuchałam już wielu historii - ale każdy przypadek jest inny. Mój jest inny. JA BĘDĘ ZDROWA!
Kiedy zauważysz, że ja zaczynam mówić o chorobie – zmień temat. Skieruj moje myśli na coś przyjemnego. Zapytaj gdzie chcę się wybrać na wakacje albo powspominaj ze mną wspólne chwile.
Bądź dyskretna. Skoro Ci powiedziałam, to znaczy że Ci ufam. Zachowaj to dla siebie. Pozwól abym to ja wybierała komu chcę powiedzieć. Pamiętaj, że staram się chronić moje dzieci przed niepotrzebną troską.
Nie pomijaj mnie sporządzając listę gości na imprezę. Ludzie są mi bardzo potrzebni, tak jak śmiech i zabawa.
Planuj ze mną. Czekanie na coś fajnego daje siłę.
Czasem mogę być niemiła. Mogę mieć gorszy dzień. Wtedy potrzebuję Cię najbardziej.
Przepraszam Cię za chwile słabości. One miną, moja wdzięczność zostanie.
Po prostu bądź przy mnie, zawsze.
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja Historia

  Zawsze marzyłam o wielkiej miłości i wierzyłam w jej wielką moc. Wiem, że związek to nie tylko randki, prezenty i obsypywanie się komplementami. Żeby był udany potrzeba naprawdę ogromnej pracy –z  obu stron. Związek z Marynarzem to często dodatkowa praca, „praca w nadgodzinach” . Wszystko dobrze, kiedy obie strony szanują siebie nawzajem i doceniają to co na co dzień robią.  Jeśli tak nie jest, wspólne życie przestaje być kolorowe. Jestem z moim mężem od kilkunastu lat . Wiele razem przeżyliśmy, głównie szczęśliwych chwil i uchodzimy za szczęśliwe i bardzo udane małżeństwo nie tylko wśród znajomych czy na fotografiach. Choć, z racji samego stażu, wydawałoby się, że lata spijania sobie z dzióbków mamy za sobą, nie stawiam sobie pytań – czy to jest miłość, czy przyzwyczajenie. Choć przez ten nasz wspólny okres mój M do perfekcji opanował sztukę doprowadzania mnie do szału – zdecydowanie jest znawcą tematu i ma te swoje męskie sztuczki, to nie należę do marynarzow

Walentynki

Miłości nie można zaplanować. Przychodzi pewnego dnia na zajęcia z angielskiego, siada obok ciebie i nawet nie wiesz, że to już. Coś zaczyna do ciebie docierać kiedy dostrzegasz, że jakoś tak starasz się ładniej wyglądać, że znów czekasz na telefon, a rozmowa trwa dłużej niż odcinek "M jak miłość".... Zapominasz o jedzeniu, bo motyle w brzuchu wariują i nie pozwalają na przełknięcie czegokolwiek. I kiedy dowiadujesz się, że on "pływa", a ty zawsze mówiłaś, że "nigdy marynarza " - nie ma to już znaczenia. Bo Miłość zawładnęła już Twoim sercem, całą tobą. O tym, że wpadłaś po uszy, że już po tobie przekonujesz się lecąc samolotem, sama, na drugi koniec świata po to, aby razem ze swoją Drugą Połówką spędzić dwa tygodnie na statku. NA STATKU! - choć zawsze panicznie bałaś się wody. Miłość jest wielka. Miłość jest potężna! Daje niesamowitą siłę do pokonywania własnych słabości i trudności codziennego życia. A tych nie brakuje, zwłaszcza, kiedy przez ż

Powrót do normalności

  Minął prawie rok od mojego pobytu w szpitalu a ja znów tu jestem. Tym razem jednak zabieg ma zupełnie inny charakter. Trzeba naprawić to co się wcześniej popsuło, także trafiłam tu na pierwszy etap tunningu zwanego rekonstrukcją.  I choć znam tu już każdy kąt i w pamięci mam zapisanych wiele niełatwych wspomnień, tym razem czuję się zupełnie inaczej.  Pamiętam strach, który towarzyszył mi podczas wszystkich trzech pobytów. Miałam głowę przepełnioną myślami i nie wszystkie tryskały optymizmem. Jeszcze miesiąc a nawet dwa po chemioterapii z myślami bywało różnie. Obawiałam się, że strach pozostanie już ze mną na zawsze. Będzie czaił się za plecami i pojawiał za każdym razem gdy coś mnie zaboli albo wyskoczy mi podejrzany pieprzyk.... jednak z upływem czasu strach słabnie. Życie zasuwa z takim pędem, że coraz częściej po prostu zapominam o nim. Ostatnio znów doszłam do wniosku że muszę trochę zwolnić. Zdałam sobie sprawę z tego, że już trzeci raz w tygodniu jem obiad