Droga Przyjaciółko, Kiedy dowiedziałam się o złośliwcu przeżyłam szok. Miliony myśli kłębiły się w mojej głowie. Prawdziwa bitwa myśli dobrych ze złymi. Każda wizyta w centrum onkologii, czekanie na badania, wyniki to kolejne kilogramy w dół. Owszem, marzyłam o zrzuceniu zbędnych kilogramów ale zdecydowanie miałam na myśli aktywność fizyczną a nie stres, który temu wszystkiemu towarzyszył. Wiadomość o chorobie to szok nie tylko dla mnie. Z moją chorobą muszą się zmagać najbliżsi – mąż, rodzice, babcie, przyjaciele i znajomi. Nie wszyscy wiedzą jak się zachować, co powiedzieć. Część znajomych zwyczajnie urywa kontakt. Mimo wszystko mam nadzieję, że dlatego, że trudno jest im się przełamać i nie wiedzą co powiedzieć, a nie dlatego, że i tak za mną nie przepadali . Inni pytają wprost – czego oczekuję. To chyba najlepsza postawa z możliwych. Najbardziej nie lubię współczucia, przerażenia w głosie i lamentu. Nie lubię użalania się nad sobą i kiedy inni mówią mi jaka jest